niedziela, 27 maja 2012

DEREŃ BIAŁY [Cornus alba]. Rośnie jak szalony, ma piękne czerwone pędy i żadnych praktycznie wymagań. Przynajmniej u mnie w ogrodzie :)




Dereń biały - szeroko rozrastający się krzew o pokładających się i przyrastających do ziemi pędach. Osiąga 3 m wysokości. Podstawowym walorem ozdobnym derenia są czerwone pędy – szczególnie widoczne w okresie bezlistnym. Ozdobą derenia białego są również liście – jajowate, ciemnozielone, przebarwiające się jesienią na karminowo. Białe kwiaty i niebieskawe, kuliste owoce mają małe znaczenie dekoracyjne.

Dereń biały preferuje gleby wilgotne a nawet podmokłe, jednak jest wytrzymały na okresowe susze. Dobrze znosi ocienienie, jednak pełnym słońcu szerzej się rozrasta, a jego pędy mają intensywniejszy kolor. Toleruje cięcie i jest w pełni mrozoodporny.
DEREŃ BIAŁY ‘Elegantissima’ [Cornus alba] to kolejny przykład doskonałego wręcz zaadoptowania się do gleby. Posadzony 'w pierwszym rzucie' przyjął się bardzo dobrze. Muszę go mocno przycinać, bo ambicje ma wielkie :) Ślicznie wygląda i nic się z nim nie dzieje. Idealny kandydat na 'trudne' ogródki :)




Dereń biały Elegantissima - jest to krzew szeroki, rozłożysty, o pokładających się gałęziach, szybko rosnący do 2 metrów wysokości. Przyrasta ok. 20 cm rocznie. Pędy czerwone, dekoracyjne szczególnie w stanie bezlistnym. Liście biało-zielone, pstre, zdobią od kwietnia do października. Kwiaty drobne, kremowobiałe, w spłaszczonych baldachogronach na końcach pędów. Kwitnie na przełomie maja i czerwca. Krzew nadający się na stanowiska słoneczne i półcieniste. Wymaga gleby wilgotnej i żyznej. Może również rosnąć na glebach bagnistych i torfiastych. Znosi długotrwałe zalanie wodą. Całkowicie odporny na mrozy.
KOLKWICJA CHIŃSKA [Kolkwitzia amabilis] rośnie u mnie od 3 lat z przygodami. Najpierw zaraz po posadzeniu została prześlicznie rozdeptana przez fachowca, który stawiał płotek, na szczęście ładnie odbiła. W zeszłym roku miała bardzo mocne przyrosty, więc postanowiłam je przyciąć :/ Kwiatów miała trochę, ale bez szaleństwa. W tym roku rośnie jak szalona, nic nie przycinam, ale kwiatów ma bardzo mało. Podejrzewałam nawet, że może ma za dużo cienia, ale kwiaty które są, pojawiły się właśnie na bardziej zacienionych fragmentach (w dolnych częściach i po bokach). Póki co nie wiem o co chodzi :/, ale spróbuję zgodnie z tym co wyczytałam w sieci usunąć po kwitnięciu wszystkie pędy, na których były kwiaty, z nadzieją na obfite kwitnienie w następnym roku.




Kolkwicja chińska - krzew, dorasta do 3 m wys. i tyle szer., przyrasta ok. 20 cm rocznie. Kwiaty różowe, dzwonkowate, zebrane w gęste baldachogrona. Kwitnie bardzo obficie na przełomie maja i czerwca. Lubi stanowiska słoneczne lub półcieniste. Gleba lekko wilgotna. Nadaje się na skupiny, rabaty lub sadzony pojedynczo. Choroby i szkodniki nie występują. Odporna na mróz, ale młode pędy mogą przemarzać. Bardzo wartościowy, mało znany gatunek. Każdego roku po przekwitnięciu kwiatów, usuwamy wszystkie pędy, które je wydały, aby pobudzić rozwój nowych pędow. Stare obumierające gałęzie oraz części przemarzniętych zimą pędów, usuwamy pod koniec zimy.
PĘCHERZNICA KALINOLISTNA 'Diabolo'  [Physocarpus opulifolius]. To jest przykład roślin, które albo miały farta trafiając na fragment doskonałej gleby, albo są odporne nawet na worki foliowe w gruncie :) Jedne z nielicznych, które przetrwały od początku, są pamiątką z pierwszego nasadzenia. Przyjęły się doskonale, rosną jak szalone, kwitną oszałamiająco. Oby nie zapeszyć, ale na razie ilość kwiatów, która się pojawia co roku zapewnia bardzo przyjemny szum pszczół wokół.



 Pęcherznica kalinolistna 'Diabolo' - krzew, dorasta do 2 m wys., przyrastając ok. 30 cm rocznie. Liście ciemno czerwono-czarne, młode jaśniejsze. Kwiaty białe lub różowawe, w baldachowatych kwiatostanach. Kwitnie od czerwca do sierpnia. Wymaga stanowisk słonecznych lub półcienistych, gleb najlepiej kwaśnych, żyznych i wilgotnych. Odmiana chroniona. Aby zachowała odpowiedni kształt przycinamy ją późną jesienią. Odznacza się dużą siłą odroślową i aby ją odmłodzić możemy przycinać krótko nad ziemią. Odporna na mróz.
OBIELA MIESZAŃCOWA [Exochorda macrantha]. Posadzona jakieś 4 lata temu, przyjęła się doskonale i doskonale kwitnie co roku, zachwycając wszystkich kaskadą białych przewieszających się kwiatów. Zdjęcie zrobiłam pod koniec kwitnienia więc kwiaty nie mają już tej  niezwykłej bieli i sporo już opadło, ale nadal jest śliczna.


Obiela mieszańcowa - krzew zwarty, do 2 m wys. i 3 m szer., o kopulastym pokroju, wygiętych łukowato gałęziach pod ciężarem śnieżnobiałych kwiatów, ok. 3 cm, zebranych w grona. Kwitnie bardzo obficie w maju. Dobrze rośnie na glebach żyznych, kwaśnych do obojętnych, stanowiskach słonecznych. Polecany do większości założeń ogrodowych, sadzony pojedynczo lub w grupach.

Rok później wyglądała jeszcze lepiej :)


FOTERGILLA WIĘKSZA [Fothergilla major]. Jakoś słabo jej u mnie, posadzona 4 lata temu ledwie funkcjonowała, dlatego na początku zeszłego roku ją przesadziłam. Trochę jej lepiej, nawet zakwitła w tym roku, ale nadal powolutku rośnie. Co prawda, one podobno tak mają z tym rośnięciem... ale zobaczymy w przyszłym roku. Zdjęcia zrobiłam już po kwitnieniu, niestety, a są naprawdę niezwykłe i oszałamiająco pachnące.



Fotergilla większa – młode okrywac. Krzew luźny, wolno rosnący, dorastający do ok. 2m wysokości i szerokości. Liście ciemnozielone, lekko owłosione, jesienią pięknie przebarwiające się na szkarłatno-pomarańczowo. Kwiaty bezpłatkowe, zebrane w kłosowate kwiatostany (przypominające szczotkę do mycia butelek), składają się z długich, kremowo-białych pręcików, lekko pachnące. Kwitnie marzec – kwiecień. Lubi stanowiska słoneczne do półcienistych, gleby żyzne, wilgotne, bezwapienne. Cenny gatunek ze względu na oryginalne kwiaty i jesienne przebarwienie liści.

Rok później wyglądała troszkę lepiej, ale szału nie ma...



ENKIANT DZWONKOWATY [Enkianthus Companulatus] - rośnie u mnie już 3 rok. W zeszłym roku miał bardzo dużo pąków kwiatowych, które niestety przemarzły skutecznie w czasie przymrozków majowych, w tym roku pojawił się tylko jeden pąk :( za to zakwitł pięknie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zobaczę prawdziwie pięknie kwitnącego enkianta. 



Enkiant dzwonkowaty - krzew z wrzosowatych o sezonowym ulistnieniu. Rośnie dość wolno, po 10-ciu latach jego rozmiary to ok. 1 m wysokości i ok. 2 m szerokości. Liście długości 5-7 cm są skupione na końcach pędów. Fantastycznie przebarwiają się jesienią, przyjmując kolor ognistoczerwony. Ozdobą są również małe, dzwonkowate kwiaty barwy białej, kremowej lub żółtej z czerwonymi akcentami, zebrane w grona, pojawiające się w maju i czerwcu na szczytach pędów. Enkiant kwitnie na zeszłorocznych przyrostach, dlatego do przycinania należy przystąpić natychmiast po zakończeniu okresu kwitnienia. Jak wszystkie wrzosowate do wzrostu potrzebuje gleby o odczynie kwaśnym, najlepiej żyznej, świeże i wilgotnej. Dobrze sobie radzi w słońcu (wtedy następuje intensywniejsze przebarwienie jesienne), choć preferuje stanowisko półcieniste. Jest rośliną mrozoodporną.

Rok później zakwitła już bardziej obficie :)


poniedziałek, 21 maja 2012

AKTINIDIA PSTROLISTNA Dr. Szymanowski [Actinidia kolomicta] (obupłciowa i samopylna), posadzona jakieś 3 lata temu, przyjęła się pięknie i równie pięknie rośnie. Zapach kwiatów korzenny, upajający, niektórzy twierdzą, że cytrynowy. Nawet w tym roku udało się jej oprzeć majowym przymrozkom, które w zeszłym roku nieźle ją poturbowały i oto jak ślicznie się prezentuje. 





Aktinidia pstrolistna ‘Dr Szymanowski’ (Actinidia kolomicta) - pnącze, wyrasta do ok. 3 m wys. Przyrost roczny ok. 1,5 m. Liście młode są często z dużymi, białymi plamami, które stopniowo różowieją. Lubi stanowiska ciepłe, osłonięte, słoneczne. Odmiana obupłciowa – nie wymaga zapylacza. Kwiaty białe, pachnące, ukazują się w czerwcu. Owoce jadalne, słodkie, dojrzewają w sierpniu – owocuje obficie od 3-4 roku po posadzeniu. Gleba w miarę zasobna – niezbyt sucha. Mrozoodporność do -30 stopni.

niedziela, 20 maja 2012

DEREŃ KANADYJSKI [Cornus canadensis]. Jak widać słabiutko, ale rośnie. To już moje drugie podejście, za pierwszym razem praktycznie się nie przyjął, a te słabe łodyżki, które się pojawiły zostały zjedzone przez 'coś' chyba ślimaki :( I już się nie podźwignął. W zeszłym roku znalazłam dużo lepszą, większą sadzonkę, posadziłam w innym miejscu, pod wierzbą, więc w półcieniu, z nadzieją na lepszy efekt. Zimą części naziemne chociaż okryte gałązkami świerku przemarzły (przy -30 mnie to nie dziwi), ale pięknie zaczęły odbijać nowe pędy. Niestety znowu coś mi je podjada i już kilka pięknych pąków kwiatowych zwiędło. Podejrzewam ślimaki, ale nie złapałam ich na gorącym uczynku ;) Mam nadzieję, że jednak się uda.





Dereń kanadyjski to krzewinka rozrastająca się szeroko dzięki pędom rozłogowym, tworząc rozległe poduchy, o sezonowych pędach nadziemnych, zamierających na zimę lub pozostających do wiosny gdy zima jest łagodna. Dorasta zaledwie do około 20 cm wysokości. Na szczycie łodyg wyrastają rozety złożone z 6 szerokich, jajowatych liści o wyraźnie zagłębionych żyłkach, dwa spośród nich są większe, osiągają 5 cm długości i 2,5 cm szerokości. Kwitnie w czerwcu. Kwiaty drobne, białe, średnicy 2 mm, otoczone 4 okazałymi, jajowatymi, białymi podsadkami, wyglądającymi jak płatki okwiatu, długości do 1,2 cm i szerokości do około 1 cm. Owoce średnicy 0,5 cm, zebrane w owocostany, są jaskrawoczerwone i jadalne. Pochodzi z północno-wschodniej Azji i Ameryki Północnej, gdzie rośnie w górskich lasach iglastych. Lubi wilgotne i chłodne stanowiska oraz kwaśne gleby.

GROCHODRZEW WŁOCHATY [Robinia hispida]. Zobaczymy jak się utrzyma, to tegoroczny nabytek. Na razie prezentuje się ślicznie, chociaż czytając jego upodobania, nie do końca wierzę w sukces :/




Średniej wielkości, rzadko ugałęziony krzew, o nieregularnym pokroju, łatwo dający odrosty korzeniowe. Dorasta do 1,5-3 m wys. i szer. Pędy oliwkowobrązowe, później brązowoczerwone, gęsto pokryte czerwoną szczeciną, bardzo kruche. Liście 15-20 cm dł, matowozielone, szarozielone pod spodem, nie cierniste, złożone z okrągłych listków ok. 5 cm, późno rozwijające się na wiosnę. Kwiaty różowoczerwone, w zebrane zwisające, nastroszone grona, 15 cm dł, V-VI. Stanowisko słoneczne, ciepłe, osłonięte od wiatru. Dobrze rośnie na wszystkich luźnych ogrodowych glebach, obojętnych do zasadowych, także na ubogich i suchych. Odporny na niskie temperatury, susze, środowisko miejskie i zanieczyszczenia powietrza. Nie toleruje zalewania korzeni i zbytniego zagęszczenia gleby. Skłonny do łamania się pod wpływem wiatru

Rok później wygląda tak:





KORKOWIEC AMURSKI  [Phellodendron amurense]

Przywiozłam go w zeszłym roku z Arboretum SGGW w Rogowie, przyjął się pięknie, przezimował pięknie bez okrywania i właśnie ma pąki kwiatowe.

Kilka dni później dorzucam zdjęcie kwiatów :) ale owoców się chyba w tym roku nie doczekam, może za rok się uda.




Korkowiec to drzewo o ładnej, obficie ulistnionej koronie, dorastające do wysokości 15 metrów. Występuje w Mandżurii i Północnych Chinach. Kora regularnie głęboko spękana, z grubą warstwą elastycznego korka. Liście nieparzystopierzaste długości do 35 cm, naprzeciwległe, 5-13 listkowe, opadające na zimę. Jesienią przebarwiają się na żółto.Kwiaty zielonkawożółte, drobne, niepozorne, zebrane w dość długie szczytowe wiechy. Kwitnie w lipcu dostarczając pszczołom bardzo dużo pyłku i nektaru
Owoce kuliste średnicy 1 cm, dojrzałe czarne, pachnące żywicą, długo pozostają na gałęziach zwabiając ptaki. Roślina miododajna, cenna dla pszczelarstwa. Bardzo wytrzymała na mróz. Rośnie dobrze na wilgotnych, żyznych, głębokich glebach i znosi dobrze surowe zimy. Nieodpowiednie są gleby piaszczyste, ciężkie gliny, zastoiska mrozowe i miejsca całkowicie odsłonięte. Sadzić należy pojedynczo, w eksponowanych miejscach, pozostawiając dużo miejsca. Nie wymaga cięcia.

Po długiej walce z glebą tzn. gruzem pobudowlanym precyzyjnie zasypanym niewielką warstwą ziemi moja działka zaczęła w końcu przypominać ogród. Ale od początku :) Kupując 4 lata temu dom z niewielką działką chciałam mieć po prostu trochę zieleni wokół domu, ogrodnictwo nie było wtedy moją pasją. Poprosiłam więc firmę projektującą ogrody o przygotowanie propozycji aranżacji ogrodu. Pani przyjeżdżała, oglądała, robiła zdjęcia, grzebała w ziemi, itp. Nie mając pojęcia ani o glebie w moim ogrodzie ani o rodzajach roślin, które zaproponowała mi Pani z firmy ogrodniczej naiwnie sugerowałam się głównie wyglądem całości... na obrazkach było ładnie, kolorowo, schludnie.. więc zamówiłam... Ładnie, kolorowo i schludnie było również po posadzeniu    roślin i ułożeniu trawnika... przez kilka tygodni... następnie 3/4 roślin odmówiło współpracy. Dzwonię więc do Pani, z zapytaniem co się dzieje, dlaczego to tak, może podlewanie źle ustawione, może słońce źle świeciło... Pani oczywiście przyjechała, obejrzała i stwierdziła, że widocznie mamy złą ziemię, to nie jej wina i do widzenia... :/  Dodam tylko, że na wstępie rozmów pytałam czy ziemia jest ok, czy lepiej nawieźć porządnej, usłyszałam, że jest ok, nie trzeba...

No cóż! Nie chcę absolutnie urazić, nikogo, kto projektuje ogrody, ale za tyle kasy liczyłam, że ktoś się będzie na tym znał i nie posadzi roślin w gruzie (jak się później okazało)... Pewnie źle trafiłam... Naiwna dusza! Cóż było zrobić, stwierdziłam, że sama się zainteresuję trochę roślinami, glebą, żebym wiedziała  o co chodzi, zanim zacznę rozmawiać z następnym 'profesjonalistą', który będzie ratował mój ogród. Zaczęłam czytać na ten temat więcej i więcej i więcej... i coraz bardziej zaczęło mnie to wciągać.

Nadszedł czas wymiany oklapniętych, uschniętych badyli na coś bardziej żywego, zielonego :) I dopiero wtedy zaczęłam znajdować w ziemi prawdziwe cacka - zakopane worki z resztką betonu, połamane plastikowe wiadra po klejach czy farbach, cegły, pustaki, torebki foliowe, puszki metalowe, druty, nawet jednorazowe maszynki do golenia.. I w to wszystko wsadzone były smętne korzonki posadzonych wcześniej roślin z garstką ziemi wokół. Nic dziwnego, że jak garstka ziemi skończyła się, to trudno było zapuścić korzenie w worek foliowy :/  Zaczęłam więc walkę z wiatrakami próbując posadzić coś nowego i  kopiąc większe doły. W większości wypadków łopata nie wystarczała i kilof musiał pójść w ruch :) Dodam też, że pod tymi skarbami ziemia okazała się być iłem, czyli zbitą gliną, w której stoi woda jak się wykopie dołek :0 Ale zastosowanie systemu drenaży i głębokie kopanie dołków pod rośliny trochę pomogło :)

Oczywiście jeszcze wielokrotnie nacięłam się sadząc jakąś przepiękną roślinkę w nieodpowiednim miejscu,  ale że człowiek uczy się na błędach jest szansa na poprawę :) Niestety moja fascynacja ogrodem rozrosła się również do ambicji hodowania roślin mniej popularnych, kolekcjonerskich i nie do końca odpowiednich do ogrodu położonego na wschodzie kraju, więc lekko nie jest :)

Będę więc stopniowo wrzucać fotki moich zdobyczy i opisywać swoje niestrudzone próby utrzymania ich przy życiu.